Bawaria z dziećmi (cz. 1/3): Park rozrywki Playmobil FunPark

Długo wyczekana przez nasze dzieci wizyta w parku rozrywki Playmobil FunPark i mieszane uczucia. Jak wygląda ten park rozrywki, czego się spodziewać i co tu robić? Przeczytajcie naszą relację z wizyty, w której dzielimy się doświadczeniami i wskazówkami.

Park mieści się w Bawarii, w okolicach Norymbergi. Jak na niemieckie ceny, to jest relatywnie niedrogi (niecałe 16 Euro w 2022 r. za osobę za całodniowy bilet), park w sezonie jest otwarty od 9 do 19. 

Jakie są nasze wrażenia? Mieszane. Chyba najważniejszym czynnikiem psującym nasze odczucia był niemiłosierny tłum dzieci. Nie wiemy nawet, czy jest jakiś limit osób wpuszczanych dziennie do parku, ale gdy rano utknęliśmy w korku na wjazd na wielkie piętrowe parkingi przy parku, a potem w kolejce do skanowania biletów (trzeba je kupić wcześniej online, na miejscu nie ma sprzedaży), wiedzieliśmy już, że nie jest dobrze. I faktycznie, przez większą część dnia było na wszystkich atrakcjach strasznie tłoczno

Ponadto, naszym zdaniem większość atrakcji bardzo luźno albo w ogóle nie nawiązuje do motywu Playmobil. To w istocie jest taki ogromny, różnorodny i atrakcyjny plac zabaw dla dzieci. 

Chyba też za późno tu z chłopcami przyjechaliśmy, to znaczy według nas najlepiej tu bawią się dzieci w przedziale wieku mniej więcej 4-8 lat. I taka też jest średnia wieku "klientów". 

Dosyć jednak marudzenia, pora na napisanie, że chłopcy spędzili aktywnie i z uśmiechem 9-godzinną wizytę w parku, więc, podsumowując, trzeba powiedzieć, że to była dla nich mimo wszystko wielka atrakcja. Twierdzą, że spędzili super dzień! 

Jeśli byliście już w którymś Legolandzie, albo też w innym niemieckim parku rozrywki (u nas na blogu znajdziecie relacje z północnoniemieckiego Hansa Park, niezwykłego Serengeti Safari Park czy saksońskiego Plohn Park), to musicie się przygotować, że park Playmobil oferuje bardzo inne rodzaje rozrywek. Nie ma tu przede wszystkim żadnych rollercoaster'ów, karuzeli czy innych tego typu urządzeń na prąd. 

W parku Playmobil królują najróżniejsze drewniane konstrukcje do wspinaczki, konstrukcje przypominające zestawy Playmobil (np. zamek, po którym można się wspinać, wchodzić do podziemi, chodzić po jego murach itd.). To jest bardzo na plus tego obiektu, bo pobudza dziecięcą wyobraźnię. Ogromną popularnością cieszy się duży wodny plac zabaw, zresztą projektanci parku wiedzą, że dzieci + woda = super zabawa, więc elementów do pluskania się jest w całym parku wiele (warto mieć dla dzieciaków ubrania kąpielowe, ręcznik do wytarcia itp.). Znakomite są strefy z tzw. domkami na drzewach (pokochane przez nasze dzieci szczególnie w genialnym parku Kulturinsel koło Zgorzelca, o którym też pisaliśmy na blogu: link).

Dość długie kolejki ustawiają się do gokartów na pedały czy mini- rowerków wodnych. W piaskownicy do szukania "złota i diamentów" jest jakieś 1000 dzieci na centymetr kwadratowy, ale na szczęście "klejnotów" jest tam mnóstwo, więc warto zabrać ze sobą jakąś siateczkę na efekty gorączki złota. W innym miejscu parku są do wydobycia mini-monety Playmobil (wiadomo, że takie "skarby" potem bardzo przydadzą się dzieciom w domu w zabawach, chociaż pewnie sporo trafi w końcu do worka odkurzacza...). Na długo też utknęliśmy w części parku, w której na wodnych torach można do woli bawić się statkami z zestawów Playmobil. Jeśli chodzi o zabawy wodne, to dużą popularnością, mając na uwadze długość kolejki, cieszą się też tratwy, którymi pływa się, odpychając się kijem, po niewielkim, płytkim stawie.

Dla naszych dzieci wydaje się że top atrakcją był duży budynek - hala, w której na stołach rozstawione są najróżniejsze zestawy Playmobil - można się nimi bawić do woli (a w każdym razie, na tyle, na ile pozwala tłum innych młodych użytkowników). Ta strefa jest też istotna, bo jest deszczo-odporna. Zresztą w przypadku gorszej pogody przydaje się spory "małpi gaj" we wspomnianym budynku (wszystkie atrakcje w cenie biletu do parku).

Tak naprawdę, to, patrząc na to z perspektywy dorosłego, park Playmobil jest ogromną powierzchnią reklamową tej marki zabawek... Domyślamy się, że dlatego bilety do parku są w tak atrakcyjnej cenie, aby zachęcić do wejścia, a gdy już się dzieci wybawią zestawami na terenie parku, wówczas zapewne sprzedaż w sklepie przy wyjściu z parku rekompensuje koszty jego utrzymania... Niemniej, nawet mimo różnych opisanych mankamentów parku, nasze dzieci naprawdę twierdzą, że spędziły świetnie dzień w parku Playmobil, więc chyba jednak można to miejsce polecić.

Garść wskazówek praktycznych:

  • bilety nie są sprzedawane na miejscu w kasach, należy je kupić wcześniej online na stronie internetowej parku
  • przy parku jest kilka wielopiętrowych parkingów, warto być rano (przed lub tuż po otwarciu parku), bo w sezonie parkingi szybko się zapełniają, zresztą są do nich długie kolejki. Również długa kolejka jest do kas parkingowych (opłatę - stałą stawkę za cały dzień - płaci się przed samym wyjazdem) wieczorem, gdy tłum opuszcza park
  • przy samym parku jest hotel z motywami Playmobil, my zdecydowaliśmy się jednak na nocleg nieco tańszy, w hotelu w położonej nieopodal Norymberdze
  • na terenie parku jest mnóstwo punktów małej gastronomii, jest też duża restauracja w budynku, my nie próbowaliśmy. Warto mieć jednak własne przekąski, bo tłum na terenie parku przekłada się na kolejki do wszelkich punktów z jedzeniem
  • warto zabrać dla dzieci kąpielówki, klapki i ręczniki - miejsc do pluskania się jest w parku bardzo wiele
  • wychodząc z parku przechodzi się przez ogromny sklep Playmobil, ceny zestawów nie wydawały nam się tańsze niż np. w internecie
  • mieliśmy nieco czasu dnia poprzedzającego wizytę w parku Playmobil i udało nam się odwiedzić Norymbergę - krótki przewodnik znajdziecie poniżej zdjęć z parku Playmobil








Norymberga

Norymberga została niemal doszczętnie zburzona podczas II Wojny Światowej, dlatego też nie ma tu wielu zabytków, jednak jeśli macie trochę czasu wokół np. wizyty w Parku Playmobil, warto wjechać do centrum miasta choćby na dwie godziny. 
Po starówce Norymbergi niestety widać, że miasto zostało zniszczone przez naloty podczas wojny. Odbudowano poszczególne budynki punktowo utrzymując dawną architekturę, w wielu miejscach mieszając ją ze współczesnymi budynkami. Zajrzeć warto do monumentalnego kościoła św. Sebalda, przespacerować się po rynku z piękną studnią, małej uliczce odchodzącej od placu przed kościołem Sebalda, a na koniec spróbować kuchni frankońskiej. 

Po poznaniu starówki podjechaliśmy jeszcze samochodem pod pałacyk, w którym odbywały się po II wojnie światowej procesy zbrodniarzy hitlerowskich przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze






Komentarze

Copyright © Family Adventures