Muzeum Luftwaffe oraz Tropical Islands - dwie fantastyczne atrakcje dla dzieci w okolicach Berlina

Dwie bardzo różne atrakcje, znajdujące się w okolicy Berlina. Łączy je to, że niewątpliwie świetnie nadają się na jednodniowe wypady poza miasto z rodziną. 

1. Muzeum Luftwaffe w Gatow


Do Muzeum teoretycznie, według informacji na stronie internetowej, można dotrzeć autobusem (linia #135), jednak prawdę mówiąc zdecydowanie przydaje się samochód, bo Muzeum położone jest w szczerym polu. Dotarliśmy tam korzystając ze wskazówek gps.

Jest to miejsce, które nie trzeba jakoś szczególnie reklamować młodym fanom lotnictwa wojskowego - wystarczy powiedzieć, że znajdą tam mnóstwo wojskowych samolotów, helikopterów i najróżniejszego sprzętu wojskowego, nie tylko niemieckiego, ale również z innych krajów.

Muzeum znajduje się na terenie dawnego lotniska wojskowego, jest to bardzo rozległa przestrzeń, na której wyznaczone są alejki pomiędzy eksponatami. Kolejne eksponaty znajdują się w udostępnianym do zwiedzania hangarze, a do tego wejść można także do budynku, w którym przedstawione zostały między innymi dawne mundury wojskowe. 

Garść informacji praktycznych:

  • Muzeum znajduje się pod adresem Am Flugplatz Gatow 33.
  • Przed bramą wejściową jest duży bezpłatny parking.
  • Muzeum otwarte jest codziennie, oprócz poniedziałków, od godz. 10 do 18, ale warto zajrzeć przed wizytą na stronę muzeum na facebook, aby upewnić się, czy z powodu różnych wydarzeń organizowanych na terenie muzeum, zwiedzanie nie jest akurat w jakiś sposób ograniczone.
  • Muzeum znajduje się na otwartej przestrzeni, więc w wietrzny dzień warto zabrać cieplejsze, a w każdym razie przeciwwiatrowe ubranie.
W nasze wpisy wkładamy dużo pracy, aby były one jak najbardziej praktyczne i użyteczne innym aktywnym rodzinom. Na naszym blogu znajdziecie mnóstwo wpisów - bezpłatnych kompleksowych przewodników po najciekawszych miejscach i atrakcjach w kolejnych regionach Polski i innych krajach, a wszystko pod kątem odkrywania tych miejsc z dziećmi. 
Jeśli ten wpis jest dla Was przydatny, jeśli pomogliśmy Wam w organizacji rodzinnej wyprawy, prosimy, odwzajemnijcie się polubieniem nas na fb, tu: link. Was to kliknięcie lajka nic nie kosztuje, za to my dzięki temu widzimy, że nasza pomoc innym w organizacji fajnego rodzinnego czasu ma sens!




2. Tropical Islands


Gdy mieliśmy jechać na wycieczkę do Berlina i powstał pomysł, aby wpleść w program wyprawę do Tropical Islands, byłam sceptyczna, obawiając się wielkiego kiczu. Chłopcy jednak zapalili się po tego, aby spędzić jeden dzień w aquaparku, więc sprawa była przesądzona i z wyprzedzeniem kupiliśmy bilety. Warto przejrzeć oferty biletów na stronie internetowej Tropical Islands (czy nawet zapisać się na newsletter), bo jest sporo różnych opcji i być może uda się Wam znaleźć coś w niższej cenie, niż byłoby to na miejscu w kasie. 

Tropical Islands składa się z dwóch stref - tzw. Tropikalnej, znajdującej się wewnątrz budynku, oraz Amazonia, będącej zespołem basenów i zjeżdżalni na zewnątrz hali. My, z racji przenikliwego zimna i ulewnego deszczu tego dnia, korzystaliśmy wyłącznie ze strefy wewnętrznej.

Budynek to wielka hala o sferycznym dachu, wypełniona tropikalną roślinnością, wśród której znajdują się dwa baseny - jeden ogromny o nazwie Morze Południowe, oraz drugi o nazwie Laguna. Wokół basenów są niewielkie plaże z piaskiem, jednak raczej nie warto, aby dzieci nastawiały się na budowanie imponujących budowli z piasku, bo nie jest go dużo, a na tych małych plażach jest raczej tłoczno. Jest też sporo leżaków ustawionych na tarasach wokół basenu głównego oraz na plaży przy Lagunie, ale i tak wydaje nam się, że jest ich deficyt. Nad basenami nie ma żadnego bezpłatnego sprzętu pływackiego (tzw. makaronów, desek pływackich, itp.) - warto je wziąć z domu, bo na miejscu w sklepikach ceny są mało konkurencyjne.  

Po zaparkowaniu na sporym parkingu przed wejściem do hali i przejściu przez kontrolę biletów idzie się do szatni. Szafki są przypisane, dostajemy bowiem od razu na wejściu opaski pasujące do konkretnych szafek. W szatni jest dość ciasno, a przebieralni niewiele, ale po chwili czekania udało nam się przygotować i stamtąd ruszyliśmy do strefy basenowej. 

Dużym zaskoczeniem dla nas było to, że temperatura wewnątrz hali bynajmniej tropikalna nie była. Być może w słoneczny dzień promienie ogrzałyby blaszaną konstrukcję hali i we wnętrzu byłoby bardzo ciepło. My jednak byliśmy w dzień chłodny i żałowaliśmy, że nie wzięliśmy dla siebie i dzieci porządnych szlafroków, bo po wyjściu z basenów było nam za chłodno nawet mimo okrywania się ręcznikami kąpielowymi. 

Aquaparku nie ma nawet co zachwalać, dzieci były zachwycone możliwością wypluskania się w ogromnym basenie (szczególnie Morze Południowe jest tak duże, że nawet jeśli jest sporo ludzi, jest w nim dużo przestrzeni dla każdego), czy też pirackim statkiem ze zjeżdżalniami. 

W międzyczasie, dla odmiany od moczenia się w wodzie, można się przejść na zrobione pośrodku hali wzgórze, na którym zrobiona jest ścieżka wśród egzotycznych roślin, wśród odtwarzanych śpiewów ptaków. Pomiędzy basenami znajdują się również bary i restauracje, w których można coś "na szybko" zjeść, aby doładować energię na dalsze wodne szaleństwa.

Na terenie hali zrobione są domki, w których można przenocować po wcześniejszej rezerwacji. My nie korzystaliśmy z noclegu, z pobytu na basenach z biletem dziennym można korzystać ze wszystkich atrakcji do godz. 24 tego dnia, my uznaliśmy, że starczy nam pluskania ok. godz. 18. 

Komentarze

Copyright © Family Adventures