Les Calanques i Saint-Tropez, czyli francuska Riviera w dwóch odsłonach

Południowa Francja potrafi oczarować na wiele sposobów. Les Calanques, z ich białymi klifami i turkusową wodą, zachwycają dzikim pięknem i spokojem ukrytych zatoczek. Saint-Tropez z kolei to świat filmowej sławy, luksusowych jachtów i niepowtarzalnego klimatu francuskiego wybrzeża. 

1. LES CALANQUES 

Pierwszą część dnia spędziliśmy na cudownym rejsie po malowniczych zatoczkach tzw. Calanques de Marseille.

Les Calanques to jeden z najpiękniejszych fragmentów francuskiego wybrzeża Morza Śródziemnego. Położony jest między Marsylią a miasteczkiem Cassis. Tworzą go wapienne klify i zatoczki, które powstały wskutek erozji skał przez wodę i wiatr. 

Les Calanques są popularną destynacją dla plażowiczów, spacerowiczów (są wytyczone szlaki), jak również do rejsów widokowych. 

Rejsy widokowe organizowane są z Marsylii i z Cassis. Opinie o Marsylii zniechęcały do odwiedzenia tego miasta (wiele opinii o włamaniach do samochodów na parkingach, zresztą też nocleg pod Marsylią poprzedniej nocy był najsłabszym na naszej trasie), zdecydowaliśmy się na rejs z uroczego miasteczka Cassis i to był bardzo udany wybór

W porcie w Cassis jest kiosk sprzedaży biletów, sprzedawane są one na pół godziny przed każdym rejsem. 

📌 Rejsów jest wiele, do wyboru są rejsy do 3, 5 lub 8 zatoczek. Wybraliśmy rejs do 5 calanques i było to dla nas optymalne (czas trwania 1h20), widoki spektakularne!

Cassis rozsądnie rozwiązało kwestię parkowania - aby zniechęcić kierowców do wjazdu do centrum miasteczka, gdzie jest zaledwie kilka małych parkingów, stworzyło wielki bezpłatny parking przed miastem, skąd za 1,70Eur - cena 2025 r. - w obie strony można dojechać do centrum i portu autobusem (kursują co kwadrans).







2. SAINT-TROPEZ 

Miasteczko znane z tego... że jest znane! Rozsławione przez Brigitte Bardot i film z jej udziałem "I Bóg stworzył kobietę", Saint-Tropez stało się w latach 50. symbolem wyzwolenia od konwenansów, francuskiej "joie de vivre", czyli radości życia. Saint-Tropez zaczęło przyciągać miliarderów, gwiazdy kina, stało się ikoną luksusu.

Dodatkowo, któż z nas nigdy nie śmiał się z przygód Żandarma z Saint-Tropez, gdy Louis de Funes robił zasadzkę na plaży naturystów?!

📌I tak to czasem bywa, że oczekiwania wobec jakiegoś miejsca przewyższają rzeczywistość... 

Oczywiście spacer po mieście był przyjemny - po uliczkach przesuwała się w korku plejada pięknych luksusowych samochodów, wzrok przyciągały witryny ekskluzywnych butików, a w porcie wielkie wrażenie robiły zacumowane tam ogromne jachty. Ciekawa jest zabudowa portu z kamieniczkami w różnych pastelowych barwach. 

Jednocześnie jednak, chociaż ukwiecone, uliczki miasteczka sprawiają wrażenie mało zadbanych, nie uświadczy się tu spektakularnych widoków, zawiodło nas też Muzeum Żandarmerii i Kinematografii.







Komentarze

Copyright © Family Adventures