Pomorze Zachodnie z dziećmi: Travel Planner

Zwiedzamy z dziećmi kolejne regiony Polski, a Pomorze Zachodnie trochę czekało na swoją kolej, bo to dość odległy od Warszawy, w której mieszkamy, fragment Polski. Wybraliśmy się tu w ramach majówki, więc trochę jeszcze przed głównym sezonem, z pewnością w lecie jest tu tłoczniej. W poniższym Travel Planner znajdziecie atrakcje i miejscówki, które, robiąc wcześniej dokładny research regionu, wybraliśmy jako ciekawe i poznawcze. 



Na Pomorze Zachodnie nie jechaliśmy prosto z Warszawy, lecz po drodze zwiedzaliśmy jeszcze polskie Wybrzeże (pomijając świadomie Wybrzeże Gdańskie, znane nam już z wcześniejszych podróży, o których sporo informacji znajdziecie na blogu). 

Pierwszym punktem naszej podróży (to oczywiście jeszcze nie Pomorze Zachodnie) była Łeba - po co tam pojechaliśmy, możecie przeczytać tu: link. Następnie ruszyliśmy w kierunku zachodnim, wybierając mniejsze drogi zamiast najszybszej trasy. A to wszystko po to, aby po drodze wjechać do choćby kilku znanych nadbałtyckich kurortów. Chłopcy dokonywali analizy piasku na plaży :), a wszyscy poznawaliśmy różnorodność krajobrazów polskiego wybrzeża. To była świetna podróż. Udało nam się po drodze zatrzymać w Ustce, która zrobiła na nas wszystkich świetne wrażenie jeśli chodzi o pewną spójność architektoniczną i urok rybackiej osady wciąż jeszcze odczuwalny mimo rozrastania się kurortu, potem w zatłoczonym Mielnie, następnie w ślicznym, spokojnym Ustroniu Morskim,  aż wreszcie w tętniącym życiem Kołobrzegu. Jadąc wzdłuż wybrzeża mogliśmy się przekonać jak wiele jest jezior przybrzeżnych, poczytaliśmy przy okazji o ich różnorodnej genezie. Uświadomiliśmy sobie, jak o wiele mniej zaludnione są tereny Pomorza Zachodniego niż znanej nam dobrze Polski centralnej. Próbowaliśmy znaleźć pozostałości terenów wojskowych po licznych tu dawniej, za czasów PRL, poligonach. W tej mierze udało nam się zaliczyć jeden sukces, bo utrafiliśmy, z pomocą Google Maps, na dawne lotnisko wojskowe i akurat jadące na jego teren... rajdowe "maluchy", czyli stuningowane Fiaty 126p. Późnym wieczorem dotarliśmy do Międzyzdrojów, w których mieliśmy "bazę wypadową" do zwiedzenia regionu przez kolejne kilka dni.

Ustka

Mielno

Ustronie Morskie

Kołobrzeg


1. Międzyzdroje

Decydując się która miejscowość ma nam służyć za bazę wypadową ostatecznie wybraliśmy Międzyzdroje, ze względu na ich dość dobrą lokalizację do zwiedzania okolic. Chociaż mają sławę głośnego i tłumnego kurortu, to udało nam się znaleźć mieszkanko nieco na uboczu, sąsiadujące z Wolińskim Parkiem Narodowym i był to strzał w dziesiątkę.

Międzyzdroje warto odwiedzić dla zobaczenia Alei Gwiazd, czyli jednej z alejek, na której odciski dłoni pozostawili znani aktorzy, reżyserzy i artyści, a także aby przejść się po molo, które jest perełką architektoniczną, chociaż nam nie przypadło do gustu to, że zamiast szumu morza słychać na nim nakładające się dźwięki muzyki z lokali na nim położonych. 

Wielkim plusem Międzyzdrojów jest szeroka plaża z delikatnym piaskiem, a także bezpośrednie położenie przy Wolińskim Parku Narodowym, co daje wiele możliwości spacerowych. Chociażby spacer na Kawczą Górę (Promenadą Gwiazd należy dojść do granicy lasu, skąd wiedzie szlak pieszy czarny, doprowadzający po zaledwie ok. 600 m do schodów na Kawczą Górę). W Wolińskim Parku Narodowym tuż obok Międzyzdrojów znajduje się ponadto Pokazowa Zagroda Żubrów (jest kilka parkingów wokół szlaku do niej prowadzących, ale jeśli macie bazę w Międzyzdrojach, to dacie radę spokojnie dojść do zagrody spacerem).

Widok z Międzyzdrojów w kierunku Wolińskiego Parku Narodowego


2. Bałtycki Park Miniatur

Atrakcja położona administracyjnie w Międzyzdrojach, chociaż spory kawałek od centrum miejscowości. W sezonie widzieliśmy, że dojeżdżają do niej specjalnie oznaczone meleksy. 

Lubimy parki miniatur i chętnie je odwiedzamy, wiemy już też, że bywają lepsze i słabsze - Bałtycki Park Miniatur z pewnością będziemy polecać, bo to interesujące miejsce dające pogląd na najciekawsze, najbardziej charakterystyczne budowle położone wokół Morza Bałtyckiego. Centralne miejsce Parku zajmuje stawik o kształtach wzorowanych na kształcie Bałtyku. Wokół niego rozmieszczone zostały miniatury wybranych latarni, zamków i innych obiektów ze wszystkich krajów położonych nad Morzem Bałtyckim. Dzięki jednolitej skali (tylko pojedyncze miniatury są w innej skali ze względu na ogrom obiektów) łatwiej jest sobie wyobrazić te budowle w rzeczywistości. Miniatury są wykonane ładnie i starannie. 

Bałtycki Park Miniatur zwiedzać można indywidualnie, ale można również z przewodnikiem, co jest już wliczone w cenę biletu (oprowadzanie odbywa się w trybie ciągłym, czyli zawsze jest na terenie przewodnik, który oprowadza grupkę chętnych, dołącza się do nich, a następnie, gdy ten zakończy trasę, to dołącza się do przewodnika, który zaczyna kolejne oprowadzanie i z nim ogląda obiekty wcześniej pominięte). Chociaż dzieci niechętnie zwiedzają z przewodnikami, to jednak warto, bo dużo więcej korzysta się ze zwiedzania parków miniatur w postaci oprowadzanej. Po szczegóły organizacyjne (zmieniające się wraz z różnymi sezonami godziny otwarcia i dane adresowe) zajrzyjcie na stronę internetową Parku: link




3. Trzęsacz

Jeden dzień przeznaczyliśmy na wycieczkę na wschód od Międzyzdrojów. Jadąc przez Międzywodzie i Dziwnów dotarliśmy najpierw do Trzęsacza. To malutka miejscowość nad samym morzem, która od niedawna przybrała większe tempo rozwoju dzięki uregulowaniu skarpy morskiej. Najbardziej jednak znana jest z kościółka, a właściwie obecnie - z pozostałości kościółka

Wokół ruin kościoła jest trochę parkingów i dzikich parkingów, do samego obiektu dotrzeć nietrudno, bo "wszystkie drogi prowadzą do skarpy". Teren wokół ruin jest zadbany, wybudowano niewielkie molo, które pozwala na podziwianie pozostałości kościoła i dokonań inżynierów w uregulowaniu brzegu. 

8latek miał w pierwszej chwili trudność ze zrozumieniem po co tu przyjechaliśmy. Kościół jak kościół, ba, w zasadzie jedna ściana pozostała po kościele. Na szczęście kilkadziesiąt metrów od kościółka jest Multimedialne Muzeum w Trzęsaczu, które zdecydowanie lepiej mu to wytłumaczyło, niż my byśmy to zrobili! Z zewnątrz muzeum wygląda niepozornie, trochę jak "kolejna nadmorska pseudo-atrakcja", ale naprawdę warto wejść do środka. Po to, aby na makiecie i multimedialnej prezentacji przekonać się jak to się stało, że ów kościółek, wybudowany kilka kilometrów od brzegu morskiego, został pochłonięty przez fale. W świetny, z użyciem nowoczesnych technik sposób, mali i dorośli turyści bardzo wiele dowiadują się o dynamice linii brzegowej, a także o nowoczesnych technikach inżynieryjnych, które przychodzą na ratunek miejscowościom takim jak Trzęsacz. W kolejnej sali legenda o córce morza została tak sugestywnie przedstawiona, że z pewnością zapadnie w pamięć. A chyba największe wrażenie na dzieciach zostawia ostatnia sala, w której zainscenizowane zostały ostatnie chwile przed zawaleniem się kościoła. 

Po zwiedzaniu Trzęsacza przejechaliśmy jeszcze do położonego nieopodal Rewala. Warto się tam udać chociażby dla platformy widokowej, z której rozciąga się śliczna panorama klifu, a także aby dowiedzieć się czy wieloryby w Bałtyku to mit, czy może być w tym ziarnko prawdy.

Multimedialne Muzeum w Trzęsaczu



4. Park Miniatur Latarni Morskich w Niechorzu

Od Trzęsacza i Rewala do Niechorza już niedaleko, a bardzo warto tu podjechać, bo mieści się w nim Park Miniatur Latarni Morskich. Położony jest on u stóp latarni morskiej w Niechorzu, więc przy okazji, jeśli macie ochotę zobaczyć stąd panoramę wybrzeża, to można się na latarnię wdrapać.

Park Miniatur Latarni Morskich to kolejny już park miniatur w tym zestawieniu, kolejny jednak, który, naszym skromnym zdaniem, bardzo warto zwiedzić. Zaraz po wejściu na teren parku wymieliliśmy między sobą uwagę, że miniatury są wykonane ze szczególnym pietyzmem i dokładnością, że są jakości przypominającej znany nam z Kowar pod Karpaczem Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska. I po chwili dowiedzieliśmy się, że Park Miniatur Latarni Morskich w Niechorzu to... filia tego dolnośląskiego. 

Być może ktoś z Was miał okazję poznać "na żywo" wszystkie latarnie morskie polskiego wybrzeża, my jednak nie, więc park miniatur w Niechorzu był dla nas świetną możliwością "przeglądu" wszystkich polskich latarni. Zresztą nawet jeśli zna je się ze zwiedzania na żywo, to park miniatur daje ciekawą perspektywę, pozwala na ich porównanie (wszystkie miniatury są zbudowane w jednakowej skali). 

Zwiedzanie - można samemu, można z przewodnikiem, co tradycyjnie w takich miejscach polecamy, bo dzięki przewodnikowi dowiedzieliśmy się wiele o historii latarni i poznaliśmy sporo ciekawostek z nimi związanych. Oprowadzanie jest zdecydowanie "pod dzieci", dla których zorganizowana jest też atrakcja - na chwilę mogą się one zamienić w starodawnego latarnika. 

Po praktyczne info dotyczące godzin otwarcia itp. zajrzyjcie na ich stronę internetową: link




5. Kamień Pomorski

Wracając z wycieczki do Trzęsacza i Rewala wybraliśmy nieco inną drogę powrotną do Międzyzdrojów, mianowicie przez Kamień Pomorski. Miejscowość znana jest najbardziej z imponującej, romańsko-gotyckiej bazyliki. Oprócz najstarszej w Polsce więźby dachowej, konkatedra św. Jana Chrzciciela pochwalić się może wspaniałymi, barokowymi organami. Organizowane są tu koncerty organowe w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej, my jednak po prostu trafiliśmy na mszę świętą, podczas której mogliśmy usłyszeć brzmienie organów. Po zwiedzaniu bazyliki warto przespacerować się po mieście, aby zobaczyć Wieżę Piastowską, Bramę Wolińską (w której znajduje się Muzeum Kamieni), a także mury obronne i fragment statku wydobytego w okolicznych wodach. 



6. Fort Gerharda i Podziemne Miasto na Wyspie Wolin 

Podziemne miasta, dawne forty, schrony i bunkry - jeśli dla Waszych dzieci takie militarne obiekty brzmią jak świetny plan na zwiedzanie, to poniższa atrakcja jest zdecydowanie dla Waszej rodziny.
Podziemne Miasto na Wyspie Wolin oraz Fort Gerharda są położone pomiędzy Międzyzdrojami a Świnoujściem, blisko latarni Świnoujście (obiekty, chociaż określane jako położone w Świnoujściu, tak naprawdę leżą na wyspie Wolin, a więc przed przeprawą przez kanał Świny, po tej stronie kanały co Międzyzdroje). 
Zwiedzanie ich zajęło niemal cały dzień. Można wybrać zwiedzanie jednego z tych obiektów, a jeśli zdecydujecie się, jak my, na obydwa, to opłaca się kupić bilet łączony.  Obiekty położone są w odległości ok. 4km od siebie, oczywiście obydwa mają bezpłatne parkingi. Aktualne godziny zwiedzania obiektów warto sprawdzić na ich stronie internetowej, bo się dynamicznie zmieniają wraz z sezonem.
Zwiedzanie nie jest nastawione wyłącznie na dzieci (jest raczej indywidualnie dostosowywane do składu grupy, nam się trafiła taka, w której nie było więcej dzieci oprócz naszych), ale znakomicie do nich trafia i naszych chłopcom się super podobało. 
Podziemne Miasto na Wyspie Wolin to ok. 1,5h historii Zimnej Wojny i powojennych losów tej części Polski, natomiast Fort Gerharda to cofnięcie się (na ok. godzinę) jeszcze dalej w przeszłość - do czasów pruskich. W klimat zwiedzania umundurowani przewodnicy wprowadzają już na start krótką musztrą, a trudne losy historyczne są przedstawiane z humorem i dystansem. Teren wokół wejścia do Fortu Gerharda chłopcy określili jako militarny plac zabaw i w zasadzie opuścili go tylko dlatego, że była już pora zamknięcia obiektu. 
Jak komuś jeszcze mało ruchu przy zwiedzaniu obydwu obiektów (jak naszym dzieciom...) to bliziutko stąd do najwyższej na polskim Wybrzeżu latarni - jedyne ponad 300 schodków prowadzi do pięknego widoku na Świnoujście i okolice. Info praktyczne o godzinach otwarcia: link do ich strony internetowej.

7. Niemieckie kurorty na wyspie Uznam


Aby dotrzeć do Świnoujścia i dalej do Niemiec musieliśmy przekroczyć kanał Świny. To ostatni rok (2022), gdy odbywa się tu przeprawa promowa, bowiem w następnym roku ma zostać ukończony i otwarty przejazd tunelem pod Świną. Póki co jednak atrakcją dla dzieci jest bezpłatny prom samochodowy w Karsiborze (uważajcie na nawigację, która najpierw doprowadziła nas do promu wyłącznie dla mieszkańców Świnoujścia, dla wszystkich innych jest jednak prom Karsibór!). 
Świnoujście bardzo zmienia swoje oblicze - zabytkowa architektura zdaje się być przytłoczona przez nowoczesne zabudowania promenady. Warto jednak przespacerować się chociażby na wyjątkowo piękną, szeroką plażę w Świnoujściu, a także, jeśli macie czas, dojść bliżej charakterystycznego obiektu wysuniętego w morze - Stawa Młyny. 

W Świnoujściu znajduje się przejście graniczne, prowadzące na niemiecką stronę wyspy Uznam. Nie chcielibyśmy, aby zabrzmiało to na zachwyt tym, co zagraniczne, ale tam jest naprawdę po prostu prześlicznie! Pierwotnie myśleliśmy, że pojedziemy zobaczyć jedną z miejscowości, skończyło się na tym, że odwiedziliśmy aż trzy, każdą z zachwytem nad urokliwością tych niemieckich kurortów. Dotrzeć do nich można nie tylko zresztą samochodem. Po pierwsze, ze Świnoujścia kursuje, zatrzymując się we wszystkich tych kurortach, szynobus UBB. Po drugie, po obu stronach granicy znajdują się stojaki rowerowe z rowerami transgranicznej lokalnej sieci Usedom Rad, w ramach której można wypożyczyć rower po jednej stronie granicy, a zostawić po drugiej (niestety nie ma chyba rowerów dziecięcych). Po trzecie, między innymi z Międzyzdrojów pływają do niemieckich kurortów stateczki wycieczkowe, dobijając do mola w każdej z niemieckich miejscowości. A tak w ogóle, to ze Świnoujścia do najdalszego z tych trzech kurortów niemieckich, tj. Bansin, jest zaledwie ok. 8 km, czyli pomysł w sam raz na spacer. My jednak byliśmy autem, bo naszym celem było zwiedzanie tego dnia więcej miejsc. Jeśli chodzi o parkowanie, to warto wypatrywać znaków pozwalających na parkowanie bezpłatnie przez określony na znaku czas (trzeba mieć tylko specjalny niemiecki "zegar", który zostawia się za szybą auta i na którym zaznacza się godzinę rozpoczęcia parkowania).

Jak już wspomnieliśmy, odwiedziliśmy trzy niemieckie miejscowości nadmorskie na wyspie Uznam. Zaczęliśmy od najdalej położonego od polskiej granicy Bansin, które też chyba najbardziej się nam podobało. Warto zarezerwować sobie więcej czasu na pospacerowanie nie tylko po molo i promenadzie miasteczka, ale też po jego uliczkach, aby móc nacieszyć oczy pięknymi architektonicznie domami. 
Drugie z odwiedzonych miasteczek to Heringsdorf, którego co prawda teren przy samym molo szpeci po-NRD-owski hotel, ale nieco głębiej miasteczka architektura jest podobnie piękna jak w Bansin. Molo w Heringsdorfie jest najdłuższe ze wszystkich tych trzech kurortów i to taka cicha, spokojna, bez głośnej muzyki wersja molo w Międzyzdrojach. Ostatnim z odwiedzonych miasteczek było Ahlbeck








8. Centrum Słowian i Wikingów na wyspie Wolin


Atrakcja szczególnie dla małych miłośników Wikingów. W miasteczku Wolin znajduje się Centrum Słowian i Wikingów, w którym odtworzona została dawna osada pradawnych Słowian, a także Wikingów. Trafiliśmy tu w organizowaną w pierwszych dniach maja Majówkę Archeologiczną, podczas której chaty zamieszkali "najprawdziwsi w świecie Wikingowie", których nawet potem spotkaliśmy robiących zakupy na zapewne wieczornego grilla w lokalnym sklepie! Miejsce z potencjałem, chociaż nawet mimo bogatego planu wydarzeń nieco senne, spędziliśmy tu ok. godziny. 


9. Szczecin


Szczecin zwiedzaliśmy w drodze powrotnej do Warszawy, a pobyt w nim zajął nam więcej niż przewidywaliśmy, bo ok. 4,5 godziny i to nawet mimo tego, że nie zatrzymywaliśmy się tu nigdzie na jedzenie.
Z uwagi na upodobanie chłopców do zwiedzania podziemnych obiektów, wybraliśmy się na zwiedzanie Podziemnych Tras Szczecina. Z początku trochę zmieszaliśmy się, bo nawigacja uparcie pokazywała na budynek dworca kolejowego. Faktycznie, okazało się, że wejście do podziemi jest między peronami, w znalezieniu drogi pomógł nam pracownik dworca. 
Podziemne Trasy Szczecina zostały zaaranżowane w schronach, które służyły podczas II Wojny Światowej niemieckiej ludności Szczecina. Pierwsza część trasy była chyba najbardziej, naszym zdaniem interesująca. Pokazywała ona jak zorganizowane było życie w schronie, jak dzielono ludność, jak zapewniano im jedzenie, energię i żywność. W dalszej części trasy ciekawa była wystawa pokazująca powojenne zniszczenia Szczecina. W ostatniej części wystawy zgromadzone były różne artefakty z powojennego życia w PRL, włącznie z wielką puszką... paprykarza szczecińskiego. Jeśli macie ok. godziny wolnego czasu, albo chcecie uciec przed upałem, to do Podziemnych Tras Szczecina można zajrzeć, tu link do ich strony: link
Spacer uliczkami doprowadził nas do katedry, na której wieżę można wjechać windą i podziwiać panoramę miasta, a następnie do Zamku Książąt Pomorskich. Nie zdecydowaliśmy się na zwiedzanie wnętrz, z których niewiele jest udostępnianych, w większości są tam różne wystawy czasowe. 
Na koniec zwiedzania Szczecina dotarliśmy do Wałów Chrobrego, najbardziej "pocztówkowej" części Szczecina, czyli tarasu widokowego na Odrę. 




 


Komentarze

Copyright © Family Adventures