Pomysły na rodzinne spacery Warszawa i okolice (cz. 19): Kępa Wieloryb w Wawrze

Przyzwyczajeni do tętniącego życiem centrum Warszawy dziwimy się za każdym razem, gdy odkrywamy, że w granicach miasta są miejsca tak totalnie dzikie, ciche i odludne. Tym razem zaskoczyła nas tak Kępa Wieloryb w warszawskiej dzielnicy Wawer.




Na miejsce, które oznaczyliśmy sobie jako punkt, w którym zostawimy samochód, dojechaliśmy z centrum Warszawy w niecałe 15 minut. Nic dziwnego, bo przecież Wawer to dzielnica Warszawy i to całkiem nieodległa od śródmieścia. W okolicy Kępy nie ma żadnego dedykowanego jej parkingu. My zaparkowaliśmy po prostu w bocznej uliczce od Wału Miedzeszyńskiego (na wysokości ul. Wojsławickiej) - możecie wybrać dowolny punkt startowy, bo na teren Kępy jest wiele wejść. Inną opcją niż samochód jest autobus - kilka linii jeździ po Wale Miedzeszyńskim (można wysiąść np. na przystanku Wojsławicka lub Bronowska). Wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego prowadzi również ścieżka rowerowa, więc rower to też fajny pomysł na dojechanie w tę okolicę.

Jadąc w słoneczną sobotę w kierunku Kępy Wieloryba trochę obawialiśmy się, że będzie tam sporo ludzi. To, co zastaliśmy, przerosło nasze wszelkie oczekiwania. Było kompletnie odludnie, minęliśmy podczas spaceru dosłownie kilku innych spacerowiczów czy rowerzystów. 

Kępa Wieloryba brzmi intrygująco, prawda? Są ponoć dwie teorie co do nazwy. Jedna z nich wiąże nazwę Kępy z jej kształtem - jak się dobrze przyjrzeć i użyć wyobraźni, na mapach Google faktycznie można dostrzec zarys płetwala błękitnego patrząc na ten obszar. Droga teoria związana jest z tym, że dawniej na zalewane wodą z Wisły łąki wpływały całe ławice szczupaków, a miejscowi rybacy cieszyli się, że mają do łowienia tak "wielo rybów". 

Po przejściu na drugą stronę ścieżki pieszo-rowerowej na szczycie wałów na Wale Miedzeszyńskim zeszliśmy w dół i przeszliśmy groblą ponad Kanałem Nowe Ujście. Dalej zagłębiliśmy się w naprawdę dzikie chaszcze, a nawet musieliśmy pokonywać strumyk, przez który przerzucona była jedynie wątpliwej stabilności deska. Mijaliśmy powalone drzewa i zarośla. Chłopcy zachwyceni byli dzikością tego terenu, stwierdzili, że jest tu równie super dziko, jak w Morysinie (o którym pisaliśmy tu: link). I tak przedarliśmy się przez zarośla do ślicznej Plaży Leśnej nad Wisłą. Dalej podążaliśmy wzdłuż Wisły już nieco bardziej ubitym traktem, który ciągnie się na całej długości Kępy Wieloryb. 

Printscreen z Map Google z zaznaczoną ramowo trasą spaceru



Zaznaczony na mapce spacer, który zrobiliśmy, ma ok. 7km. Jeśli nie chcecie przedzierać się przez taką gęstwinę, aby dojść bliżej Wisły, należy wejść na teren Kępy z Wału Miedzeszyńskiego przykładowo naprzeciw Osiedla Las (punktem orientacyjnym może być np. Biedronka na ul. Bronowskiej). Spacer można jeszcze wydłużyć - idąc po prostu Kępą jeszcze dalej wzdłuż Wisły, niż my poszliśmy, można też go skrócić i zawrócić wcześniej. Można wracać tą samą drogą, to znaczy ścieżką nad Wisłą, albo zrobić pętlę i iść wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego  (nie trzeba ścieżką pieszo-rowerową, można poniżej wału).

Te dzikie ostępy są niby ostoją wielu zwierząt. Niewątpliwie, pełno tu bobrów, których pracowicie zbudowane tamy widzieliśmy na strumieniu. Niektóre źródła twierdzą, że na Kępie gniazduje jedna z dwóch par warszawskich bielików. Oczywiście pełno tu nadwiślańskiego ptactwa wodnego. Niestety, wrażenie Kępy Wieloryb psuje ogromna ilość walających się po niej śmieci - pełno tu butelek po alkoholu, porzuconych i rozwleczonych worków ze śmieciami. Bardzo smutny widok.

Po Kępie oczywiście bez problemu można spacerować z psami. Jeśli chodzi o wózek, to miejscami może być ciężko - ścieżka nad Wisłą bywa błotnista, pełna kolein. 










 

Komentarze

Copyright © Family Adventures