Bretania - kraina średniowiecznych zabytków, malowniczego wybrzeża i galettes

Podczas naszego roadtrip po Francji, zatrzymaliśmy się na dwa noclegi w Bretanii, regionie słynnym z pięknego wybrzeża, urokliwych portowych miasteczek i, między innymi, galettes - pysznych naleśników z mąki gryczanej. 

1. Opactwo Mont Saint Michel 

Położone na wyspie, na wysokim wzgórzu na granicy Normandii i Bretanii.

Początki opactwa sięgają VIII w., gdy biskup Aubert, według legendy, doznał wizji św. Michała Archanioła, który nakazał mu zainicjowanie budowy opactwa na jego cześć, na wzór opactwa znajdującego się we Włoszech. W X w. osiedlili się tu Benedyktyni, którzy rezydują w opactwie do dziś. W czasach średniowiecznych Mont Saint Michel był ważnym miejscem pielgrzymkowym. 

Opactwo oparło się wojnie 100-letniej, niestety nie miało tyle szczęścia w czasie rewolucji francuskiej, kiedy to jego wnętrza uległy wielkim zniszczeniom, gdy zostały zmienione na więzienie.

📌 Dotarcie do opactwa wymaga nieco czasu. Od wielkich parkingów samochodowych (świetnie zorganizowanych, więc wjazd jest bardzo sprawny; koszt za auto osobowe 24Eur za 3-6h postoju - lato 2025 r.) jest ok. 2,5 km do wzgórza, na którym mieści się opactwo. 

Można te odcinek przejechać bezpłatnym autobusem (jeżdżą w szczycie co kilka minut, ale i tak widzieliśmy, że kolejka ok. g. 10.30 była do nich bardzo długa). 

Można też jednak się przespacerować i bardzo polecamy tę opcję - idzie się wygodnym szerokim chodnikiem, mając cały czas piękny widok na opactwo. Nam spacer zajął 40min. Do tego jednak trzeba jeszcze doliczyć czas na dojście od bramy wyspy do wejścia do opactwa - trzeba się przecisnąć przez tłum w wąskich uliczkach miasteczka poniżej opactwa, co zajęło nam dodatkowy kwadrans. Nie polecamy z wózkami, bo mnóstwo schodów i naprawdę strasznie tłoczno.

Bilety kupowaliśmy z wyprzedzeniem online (na miejscu widzieliśmy dużą kolejkę do kas dla tych, którzy nie mieli biletów kupionych wcześniej). Na wejście jest 2h (czyli jak mieliśmy bilety na g. 11, to mogliśmy dotrzeć do opactwa do g. 13). 

Do zwiedzania wypożyczyliśmy tablety Revelacio (dodatkowo płatne 5Eur) co, zważywszy na dość puste wnętrza opactwa, było znakomitym rozwiązaniem, bo w wielu salach tablet ukazywał dawny, średniowieczny ich wygląd. Z młodszym synem korzystaliśmy z wersji dziecięcej i była znakomita (dostosowany do wieku przekaz, atrakcje jak quizy, zbieranie wirtualnych kluczy do rozwiązania ostatniego zadania), starszy syn z tatą słuchali wersji dorosłej i wchłonęli więcej wiedzy historycznej. Brak języka polskiego, jest angielski.

Zwiedzanie zajęło nam nieco ponad 1,5h, przy czym razem z czasem dojścia, powrotu do parkingu, byliśmy łącznie niespełna 4 godziny.

Ogólnie spodziewaliśmy się po Mont Saint Michel trochę więcej - niewątpliwym atutem opactwa jest piękne położenie na wzgórzu górującym nad otaczającymi go wodami, których stan zmienia się malowniczo z odpływami i przypływami. Wnętrza są pięknie odrestaurowane, co przywróciło świetność ich gotyckim sklepieniom i zdobieniom, jednak, jak wspomnieliśmy, są zupełnie puste z racji spustoszeń z czasów rewolucji francuskiej, więc ogrom dziedzictwa kulturowego tego miejsca przepadł.








2. Dinan

Urokliwe średniowieczne miasteczko z malowniczymi brukowanymi uliczkami, zabudową z muru pruskiego i bardzo ładną bazyliką Saint Saveur. Idealne do pospacerowania, żeby poczuć klimat sprzed wieków. Jedynym mankamentem są tłumy turystów, ale cóż poradzić jak się podróżuje w szczycie sezonu turystycznego.

Chcieliśmy ponadto zwiedzić położone kilka kilometrów od Dinan opactwo Lehon, niestety nie udało się nam tam zaparkować.






3. Saint Malo

Śliczne miasteczko nad samym morzem, z imponującymi murami obronnymi, którymi spacerowaliśmy o zachodzie słońca, podziwiając fale odbijające się od wysokich murów i oświetlone złotą poświatą plaże. 

My widzieliśmy miasto w wersji przypływu, tymczasem podobno o porze dnia, gdy jest odpływ, można spacerować rozległymi wówczas plażami aż do miejsc, które wieczorem były wyspami.

Obraz Bretanii nie byłby pełen, gdyby zabrakło w nim galettes, czyli naleśników z mąki gryczanej, podawanych z wytrawnymi farszami. Naleśnikarni jest we wszystkich odwiedzanych przez nas miastach po prostu mnóstwo, wybraliśmy w Saint Malo taką z świetnymi opiniami i było przepysznie.



 



Komentarze

Copyright © Family Adventures